J: (jego głos lekko się załamał)Lepiej...już pójdę.(wychodzi)
M: Nie, Jerome. Czekaj.
Godzina 18, u Niny i Amber.
N: (chodzi po pokoju tam i z powrotem mówiąc co siebie)Nie jestem dobra w sprawach damsko-męskich. Nie chcę byś poczuł się odrzucony. Co ja gadam? Od nowa. Posłuchaj, chciałam z Tobą porozmawiać. Bardzo dobrze się z Tobą dogaduję i tak dalej...chcę byś wiedział, że...
Ch: (klaska)Niezła przemowa.(uśmiech)
N: Od kiedy tu jesteś?
Ch: Coś tam, coś tam damsko-męskie sprawy.
N: Po co tu przyszedłeś?
Ch: Jak to po co?(siada na łóżku) sprawdzić jak tam się trzymasz po naszym wypadzie.
N: I dopiero teraz przychodzisz? Minęło ze 3 dni!
Ch: Właściwie 2 i pół.(uśmiech)
N: Dobra. Sprawdziłeś, wiesz, teraz wynocha.(podnosi go,pcha,otwiera drzwi i wypycha go za nie)Pa.(chce zamknąć drzwi)
Ch: (otwiera usta by coś powiedzieć)
N: Co?
Ch: Wyglądasz uroczo kiedy się złościsz.(uśmiech)
N: (zatrzaskuje mu drzwi)
Ch: (sam do siebie)Chłodne pożegnanie.(odchodzi)
Godzinę później. Ten sam pokój.
N: (siedzi na swoim łóżku)
A: (siedzi obok)Wszystko będzie dobrze.
N: Wcale nie.(wyciera łzę)Niepotrzebnie powiedziałam mu wtedy żeby wyszedł. To przeze mnie teraz tak jest. Odtrąciłam go od siebie, a on mnie od siebie.(wstaje, wyciąga papierosa, zapala go) A wiesz co jest w ty wszystkim najgorsze? Lubiłam go. Cholernie go lubiłam. Momentami myślałam, że może coś z tego będzie, a teraz? Wszystko spieprzyłam. Wszystko! Mogło być inaczej. zupełnie inaczej. Sama wpakowałam się w to gówno.(wychodzi na balkon)
Kilka minut potem...Nina wchodzi do pokoju, ale w środku jest tylko Fabian.
N: Co tu robisz?
F: (siedzi na łóżku, podnosi głowę)
N: (podchodzi)Fabian?
F: Chcę porozmawiać, ale tym razem szczerze.
N: Wcześniej jakoś nie chciałeś rozmawiać.
F: Ale teraz chcę.(staje na przeciwko niej)
N: (unika z nim kontaktu wzrokowego)Za chwilę powinieneś być u siebie.
F: Zostaję tu.
N: Nie możesz.(patrzy na niego)
F: (zbliża się do niej twarzą)To nie jest teraz ważne. Chcę porozmawiać.
N: (wzdycha i siada na łóżku)
F: (spokojnie siada obok niej)wysuń swoją lewą rękę.
N: (niepewnie ją wysuwa)
F: (obraca ją do strony zewnętrznej i podwija sweter tak, że widać blizny)Chcę wiedzieć.
N: (chce wziąść rękę, ale Fabian ją trzyma)
F: Spokojnie. Chcę wiedzieć dlaczego to zrobiłaś.
N: Do oczu napływają jej łzy.
F: (przytula ją)Ciii...jest dobrze.
N: (odsuwa się)Przepraszam. Złe wspomnienia.
F: Nie masz za co.(lekko się uśmiecha)
Po chwili poważnieje.
F: Powiedz mi prawdę.(patrzy na nią)

Chwila ciszy.
N: (bawi się swoim rękawem i pociąga nosem)
F: Czyli, że Cię nie bił?
N: (ociera łzę)Nie. Uderzył mnie tylko raz.
F: (mocno ją przytula) Żałuję, że nie mogłem ci pomóc. Kocham Cię i nigdy bym Cię nie skrzywdził.(całuje ją we włosy)Gdybym był nim nigdy nie pozwolił bym Ci odejść.
N:...Kochasz mnie?
_____________________________________________
Mam nadzieję, że wydawał wam się bardziej interesujący niż poprzedni ;> Przepraszam za to, że trochę taki straszny, ale naoglądałam się za dużo ''Sali Samobójców'' xd No to do zobaczenia w następnym scenariuszu ;3
Wild and Beauty